Polska marka kosmetyków dla mężczyzn Koendu przeszła ostatnio sporą zmianę szaty graficznej ale pisałem już o tym przy okazji recenzji toników do włosów. Dziś na tapet bierzemy pierwsze w stajni Koendu pomady do włosów, a wśród nich znajdziemy glinkę Clay Pomade, pastę włóknistą Fiber Pomade i krem Cream Pomade. Zapraszam serdecznie do lektury.
Opakowanie i wygląd pomad Koendu
Pomady Koendu wlane są do plastikowych pojemników o pojemności 100 ml z aluminiową zakrętką. Każdy produkt ma inny charakterystyczny dla siebie kolor. Na wieczku i ściankach pomad oraz pod spodem znajdziemy etykiety informujące nas o nazwie kosmetyku, rodzaju, właściwościach, składzie itd. Na bocznych wlepkach oraz wieczku mamy też mały chart bądź napis mówiący o tym jaki dana pomada ma chwyt i wykończenie. Etykiety mają też połyskujące elementy. Ogółem podoba mi się design opakowań, wygląda bardzo schludnie i przejrzyście choć nie minimalistycznie. Dodatkowo pomady przyszły do mnie w fajnym trójpaku choć nie wiem czy można będzie taki zakupić na chwilę obecną, ale byłaby to fajna opcja na przyszłość.


Koendu Clay Pomade

Koendu Clay Pomade to propozycja glinki do włosów, która ma zapewnić nam mocny chwyt i matowe wykończenie. Produkt ma beżowy/ziemisty kolor, dosyć gęstą konsystencję i przyjemny zapach soczystego i cierpkiego granatu. W składzie znajdziemy glinkę kaolin i krzemionkę odpowiadające za matowe wykończenie, wosk pszczeli i karnauba mające zapewnić mocny chwyt oraz masło shea i olej marula, które mają właściwości pielęgnujące. Glinkę wybiera się dobrze, a w dłoniach rozciera z wyczuwalnym oporem, dosyć szybko wysycha więc trzeba się uwijać z aplikacją. Koendu Clay Pomade trochę ciągnie włosy przy nakładaniu ale zaskakująco łatwo się je potem przeczesuje. Wykończenie faktycznie jest matowe, a chwyt na moich obecnych włosach jest średnio mocny. Testowałem ją też na swoich klientach i przy krótszych włosach chwyt jest faktycznie mocniejszy. Włosy w ciągu dnia można swobodnie restylizować, a zmywanie jest wporządku. Pomada schodzi normalnie przy użyciu szamponu (pomaga tu też wodna baza glinki). Pomadę polecałbym osobom z krótkimi włosami lub średniej długości i do fryzur poteksturowanych i luźnych.

Koendu Fiber Pomade

Koendu Fiber Pomade to druga propozycja, tym razem pasty włóknistej, która ma zapewnić nam mocny chwyt i niski połysk. Pasta ma biały/słomkowy kolor, gładką kremową konsystencję i odznacza się pięknym zapachem jabłka, grejpfruta i cytrusów. W składzie znajdziemy m. in. lanolinę i wosk pszczeli, które zapewnią nam strukturę i elastyczność włosów, olej rycynowy, który wzmacnia włosy oraz krzemionkę dla matowego efektu i lekkości. Koendu Fiber wybiera się bez problemu i rozciera bardzo łatwo. Produkt tworzy na dłoniach biały film, nie rozciera się do zera. Jeśli jesteście fanami pajęczynek można mocniej potrzeć ręce i lekko zaklaskać by wydobyć włókna (ja osobiście nie jestem fanem tego typu aplikacji produktu bo robi się bałagan). Pasta wchodzi we włosy gładko i tak się też rozczesuje. Co do efektów na moich włosach chwyt jest średni, a wykończenie neutralne z tendencją do naturalnego błysku (jak ja to nazywam zdrowy włos). Włosy można swobodnie przeczesać w ciągu dnia, są luźno ułożone. Chwyt jest tu słabszy niż w glince ale Fiber u mnie daje większą objętość i skręt. Również polecana do włosów krótkich i średnich.

Koendu Cream Pomade

Koendu Cream Pomade to jak pisze producent pomada hybrydowa, mająca za zadanie zapewnić średni chwyt i naturalny połysk. Produkt ma również biały kolor, a konsystencją przypomina trochę jakby serek. Jego zapach jest również bardzo przyjemny bo to bazylia z limonką – generalnie Koendu trafiło z tymi zapachami bardzo fajnie, bo każdy jest naprawdę przyjemny dla nosa. Co do składu mamy tutaj również lanolinę i wosk pszczeli jak w Fiberze, do tego glicerynę i olej z pestek moreli dla nawilżenia i odżywienia włosa oraz ekstrakt z Rooibosa tzw. czerwonokrzewu, który działa antyoksydacyjnie i wspiera kondycję skóry głowy. Koendu Cream wybiera się również bardzo łatwo. Na dłoniach tworzy biały film podobnie jak Fiber ale bez pajęczyn. Aplikacja na włosy jest gładka i przyjemna, czesanie również. Co do efektów, w moim przypadku są trochę zbliżone do Fibera, czyli mamy średni chwyt (może ciut słabszy niż Fiber), a wykończenie jest podobnie naturalne, ni to zbyt matowe, ni to błyszczące. Natomiast włosy są po tym produkcie najbardziej miękkie i gładkie. Zmywanie bez problemu jak reszta pomad. Krem ten polecam do włosów średniej długości i długich aby nadać im zdrowego wyglądu i utrwalić w lekkim stopniu.

Podsumowanie

Jak oceniam pierwsze pomady Koendu? Myślę, że pozytywnie. Są to produkty, które w ostatnim czasie intensywnie testowałem na swoich włosach oraz klientów salonu. Używali ich również moi koledzy i koleżanki z pracy. Każdy wypowiadał się o nich z uśmiechem na twarzy. Od strony opakowań jest ładnie, spójnie z serią toników i olejków do brody (te też chwilę temu przeszły zmiany). Bardzo podobają mi się zapachy – jest owocowo, świeżo, żaden mnie nie zmęczył. Każda pomada ma też coś fajnego dla włosów w swoim składzie. Co do efektów, prawie wszystkie pomady pokrywają się z tym co deklaruje producent, choć wiadomo, że mogą działać różnie na różnych włosach. Początkowo moim faworytem był Clay, choć mógłby mniej ciągnąć dłuższe włosy. Potem spodobał mi się Fiber, choć nie lubię latających włókienek. I tak chyba moim ulubionych produktem (ku mojemu zaskoczeniu) jest Cream Pomade, bo daje mi fajne naturalne wykończenie i lekki chwyt co przy mojej obecnej długości włosów fajnie współgra. Ceny są raczej z tych wyższych bo za 100 ml musimy zapłacić prawie 90 zł ale myślę, że warto wypróbować nowe pomady Koendu na swoich włosach bo są ciekawe. Mam dla was też kod rabatowy na 10% zniżki, który urwie wam kilka złociszy z koszyka, a brzmi – beardrust. Pomady znajdziecie w sklepie barberstore.pl.
A teraz zobacz pomady w akcji w moim najnowszym filmie na kanale YouTube. Został lajka i suba jeśli podoba Ci się moja praca i interesuje Cie taki kontent. Dzięki!