Dawno, dawno temu kiedy dowiedziałem się, że startuje nowa marka naturalnych kosmetyków do pielęgnacji brody od razu zaświeciły mi się oczy. To co szykował producent różniło się znacznie od tego co było już dostępne na rynku. Mocno mu kibicowałem, a kiedy dostałem próbki olejków do brody byłem przekonany, że kosmetyki te polubi spora rzesza brodaczy w całej Polsce. Mowa tu o marce Slickhaven. Dziś w ofercie mają już 3 olejki i 2 kompletnie nowe balsamy, a ja od dłuższego czasu testowałem właśnie oleje i o nich dziś z przyjemnością opowiem. Zapraszam do lektury !
Miasteczko Slickhaven
To co od razu spodobało mi się w marce Slickhaven to cała koncepcja i otoczka zbudowana dookoła kosmetyków. Mamy oto miasto/przystań (haven) Slickhaven, w którym żyją różne osobliwe postacie. Jestem fanem gier RPG i nie sposób nie wspomnieć tu o podobieństwach z tym gatunkiem. Gdzieś w swojej mrocznej chatce Plague Doctor waży śmiercionośne mikstury, w zamku na wzgórzu Bloody Monarch szykuje zemstę, a z zamkowym ogrodzie snuje się trupioblada postać White Lady, która kiedyś niosła ze sobą delikatną muzykę. Każda postać jest tu szczegółowo opisana, opowiadane są jej losy. Jakiś czas temu do oferty marki trafiły balsamy Scarecrow i Greasy Butcher. Ciekawe jaka jest ich historia i kto jeszcze pojawi się w miasteczku w przyszłości?
Więcej o marce Slickhaven i jej filozofii poczytacie na oficjalnej stronie slickhaven.com
Opakowania olejków do brody Slickhaven
Każdy olejek zapakowany jest w kolorowy kartonik z masą informacji dla użytkownika. Z przodu znajdziemy logo marki, nazwę kosmetyku i główną postać. Z tyłu pudełka pełny skład (inci i po polsku), sposób użycia, litraż i adres strony internetowej. W środku zaś pełna rozpiska kompozycji zapachowej oraz krótka historia danej postaci. Sam olejek mieści się w płaskiej szklanej buteleczce o pojemności 30 ml. Aplikujemy olej przy pomocy wygodnej pompki z zabezpieczeniem. Z przodu butelki znajdziemy kozackie grafiki z postaciami ze Slickhaven, a po drugiej stronie znów skład i sposób użycia. Fajnie, że producent wybrał właśnie takie szkiełka bo wyglądają jak małe mikstury.
Skład olejków do brody Slickhaven
Wszystkie 3 olejki mają wspólne składniki ale każdy z nich ma również swoje specjalne substancje, które je wyróżniają. W olejkach Slickhaven znajdziemy oleje:
- ze słodkich migdałów – wpływa na odpowiednie nawilżenie i nadaje włosom elastyczności
- jojoba – reguluje produkcję sebum, jednocześnie pozbywając się jego stwardniałej warstwy w okolicach włosów
- arganowy – odpowiada za odbudowę struktury włosa oraz stymuluje włosy do wzrostu
oraz witaminę E rozpuszczoną w oleju słonecznikowym i witaminę C.
Każdy z nich ma też swoją charakterystyczną perfumowaną kompozycję zapachową, ale o tym za chwilę.
Plague Doctor
Zaczniemy od mojego ulubionego olejku ze stajni SH. Dokotor Plaga odpowiedzialny jest za trzy podstawowe rzeczy:
- odbudowę włosów i ochronę końcówek przed rozdwajaniem się
- ochronę przed czynnikami zewnętrznymi
- przywrócenie włosom naturalnego połysku
Oleje w składzie, których zadaniem jest ww ochrona to:
- konopny – stanowi naturalny filtr przeciwsłoneczny i łagodzi stany zapalne skóry
- z nasion brokułu – zabezpiecza włosy przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi
- z jagód acai – przyczynia się do odbudowy włosów, jednocześnie wzmacniając cebulki
Olejek Doctor Plague ma fajną gęstawą konsystencję i przyjemny zielony kolor. Jego zapach jest medyczno-ziołowy o dużej projekcji, a składają się na to:
- Góra: Grejpfrut, Cytryna, Bergamotka, Drzewo Herbaciane
- Środek: Magnolia, Ylang Ylang, Rozmaryn, Szałwia, Kolendra
- Baza: Paczula, Cedr, Drzewo Sandałowe, Wetiwer
Broda po zastosowaniu tego olejku jest bardzo gładka, włosy zdrowsze i odporne na słońce czy wiatr. Olejek szybko się wchłania i nie tłuści brody. Najlepszy jest tu zapach, który czuć praktycznie przez cały dzień.
White Lady
Drugim moim ulubionym olejkiem od Slickhaven jest Biała Dama. Jest to chyba jeden z bardziej kontrowersyjnych produktów na brodatym rynku jaki spotkałem, a to za sprawą zapachu. White Lady ma na pierwszy rzut nosa nieco damski zapach… no bo który facet chciałby pachnieć kwiatkami. Tak się jednak składa, że bardzo przemawia do mnie ta kompozycja i wcale nie przeszkadza mi bardziej damski wymiar tego zapachu. Ale od początku. Głównym zadaniem Białej Damy jest:
- lekkość i szybkość wchłaniania się
- długotrwała pielęgnacja skóry pod brodą
- zmiękczenie twardych i kłujących włosów
Oleje odpowiedzialne za ww cechy to:
- z nasion róży – wspomaga naturalne procesy regeneracyjne naskórka i niweluje nieprzyjemne uczucie swędzenia
- kameliowy (tsubaki) – lekki i szybko wchłanialny olej, o silnych właściwościach antyoksydacyjnych i zmiękczających zarost
- z pestek winogron – przeciwdziała niekorzystnemu przesuszeniu skóry oraz wygładza strukturę włosa
Kompozycja zapachowa prezentuje się następująco:
- Góra: Bergamotka, Biały Grejpfrut, Lawenda
- Środek: Jaśmin, Tuberoza, Ylang Ylang, Geranium, Róża
- Baza: Paczula, Wanilia, Piżmo, Bursztyn
W olejku bardzo dobrze wyczuwane są jaśmin, róża, geranium czy paczula. Broda po użyciu jest również mięciutka, a sam produkt wchłania się jeszcze szybciej niż Doktor Plaga. Jest żółty i nieco bardziej leisty niż poprzednik. Zapach jest bardzo intensywny!
Bloody Monarch
Trzecim olejkiem ze stajni Slickhaven jest Bloody Monarch. Krwawy władca to olejek który też mi się podoba ale nie tak mocno jak powyższe 2. Głównym zadaniem tego specyfiku jest:
- wspomaganie wzrostu włosów
- wzmocnienie i dyscyplina włosów, a co za tym idzie łatwiejsze rozczesywanie
- przeciwdziałanie podrażnieniom
Wśród olejków, które nam to wszystko zapewnią znajdziemy:
- makadamia – nadaje włosom elastyczności i wygładza je, dzięki czemu lepiej się rozczesują i stają bardziej podatne na układanie
- z owoców dzikiej róży – zapobiega nadmiernemu łuszczeniu się skóry i powstawaniu podrażnień
- rycynowy – wspomaga wzrost włosów i przyczynia się do ograniczenia ich nadmiernego wypadania
Kompozycja zapachowa olejku Bloody Monarch to klimaty tytoniowo-skórzane, czyli coś co już przewijało się tu i ówdzie w świecie kosmetyków do brody. Być może właśnie dlatego władca znalazł się u mnie na trzecim miejscu. Uważam, że Doktor Praga i Biała Dama są nieco bardziej odkrywcze i świeże oraz intrygujące. W środku:
- Góra: Skóra, Lawenda, Czerwona Pomarańcza, Tytoń
- Środek: Szałwia, Piżmo, Cypriol, Lilia, Drewno Gwajakowca, Geranium
- Baza: Cedr, Wetiwer, Paczula, Benzoes, Tonka, Mirra, Wanilia
W konsystencji i kolorze monarcha przypomina damę – jest jakby mniej gęsty niż doktorek i bardziej żółtawy w kolorze.
Podsumowanie
To co jest fajne w olejkach Slickhaven to bardzo mocno przemyślana gama właściwości, które odpowiadają konkretnym potrzebom każdego brodacza. Olejki można stosować według potrzeb i wymagań naszej brody. Zapachowo również mamy wybór – chcemy coś cięższego na okres jesienno-zimowy – sięgamy po Bloody Monarch. Idzie wiosna, lato – wrzućmy coś kwiatowego jak Biała Dama. Doktor Plaga jest najbardziej uniwersalny w tym względzie.
Dostępne są pojemności 10 i 30 ml. Uważam, że produkty marki Slick Haven są godne uwagi, a każdy z nich jest świetny na swój wyjątkowy sposób. Do tego dochodzi fajna otoczka i szata graficzna, która cieszy oko. Składy są bogate w odżywcze substancje, a cenowo jest bardzo przystępnie (39 zł – 10 ml, 75 zł za 30 ml). Serdecznie polecam !
P.S. Chcecie żebym sprawdził również balsamy SH? Dajcie znać w komentarzu. Czekam też na wasze opinie o olejkach.
pewnie, że tak. Rób recenzję balsamów bo ten, który mam już mi się kończy a jakoś specjalnie mnie nie zachwycił i szukam czegoś lepszego…